Taka mała

Nasze stosunki określiłabym jako przyjazne. Jest ode mnie zarazem starsza i młodsza. Urodziła się o sto cztery lata wcześniej niż ja, ale umarła młodziej, niż mnie to będzie dane. Mówi się o takich ludziach, że „przeżyli czasów wiele” i że „wcześnie osiągnęli doskonałość” (Mdr 4,13). No wiesz: Dominik Savio, Staszek Kostka, Maria Goretti, Karolina. Cudowne dzieci. Bardzo wcześnie chwycili to, o co naprawdę chodzi w życiu i trzymali się tego z uporem maniaka. 

TERESA MARTIN też do nich należy, choć umarła stosunkowo staro: miała 24 lata. Myślę, że żyła tak długo, żeby zdążyć spisać swoją drogę duchową. Paradoksalnie: wcale nie taką krótką. Być może dłuższą niż droga duchowa niejednego starca. Bo jej relacja z Bogiem istniała i rozwijała się bez przerwy od zarania świadomości do szczęśliwej śmierci. Szczęśliwej niezmiernie, skoro na koniec ta mała gruźliczka stwierdziła: „Ja nie umieram, ja wstępuję w życie”.

Rakowicka 18


Kiedy miała piętnaście lat postanowiła, że już musi wstąpić do klasztoru, jak jej dwie starsze siostry. Że już, że nie może dłużej czekać. Biskup pyta ją, czy od dawna ma to pragnienie. Teresa na to:
- O tak. Od bardzo dawna.
- Patrzcież no. W każdym razie nie możesz powiedzieć, że dawniej niż od piętnastu lat?
- To prawda, ale niewiele lat trzeba odliczyć...

Nie było łatwo uzyskać zgodę („taka młoda?”), ale dopięła swego!

W klasztorze przeżyła dziewięć ciekawych lat. 

Podejrzewano, że to nie jest powołanie, tylko chęć naśladowania starszych sióstr, z którymi była mocno związana emocjonalnie. Że to potrzeba przebywania blisko nich. Gdyby tak było, szybko by się zawiodła. W klasztorze obowiązuje ścisłe milczenie. Nawet pracując ramię w ramię z rodzoną siostrą, nie ma możliwości poplotkować czy zwierzyć się. W rzeczywistości więcej miała kontaktu z nimi, gdy mieszkała w domu i od czasu do czasu przychodziła do rozmównicy. Teraz nie rozmawia z nikim poza czasem rekreacji, kiedy cała wspólnota zbiera się razem. Teresa kocha swoją rodzinę, ale kocha też Karmel i chce żyć jego regułą z miłości do Chrystusa. To brzmi tak prosto. I to jest proste. Jak życie mniszki.

Na polecenie przełożonej spisała wspomnienia, wydane po jej śmierci jako "Dzieje duszy". Nie pisała dla siebie, do szuflady, nie bujała w obłokach. Jej życiem była modlitwa i praca. Jeśli pisała, to na konkretny temat: wspomnienia z dzieciństwa, przemyślenia z rekolekcji. Było polecenie lub prośba, więc je spełniała. Życie mniszki jest proste.

Można śmiało powiedzieć, że żyła tak, jak chciała. Mimo to nie była całkiem zadowolona. Jest mniszką, jest blisko Chrystusa, jest duchową matką dla innych. A jednak czegoś jej brakuje. Nie czuje się spełniona. Co wobec tego robi? Czy szuka szczęścia gdzie indziej? Nie, nie, nie...

Ma dwadzieścia trzy lata i choruje na gruźlicę. A tymczasem czuje w sobie coraz bardziej intensywne pragnienia. Chciałaby być apostołem. Chciałaby, jak męczennicy, oddać życie za Chrystusa. Ma pragnienie – o zgrozo – kapłaństwa. Chce głosić Ewangelię poganom. Pociąga ją każdy rodzaj powołania, jaki kiedykolwiek istniał. Chce być nawet krzyżowcem walczącym o Ziemię Świętą! Chce wszystkiego. 

A przecież jest od dawna karmelitanką i wcale nie zamierza przestać nią być. 

PODOBA MI SIĘ sposób, w jaki czyta św. Pawła. To jest dialog serce przy sercu. Paweł pisze:

Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa,
drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha,
innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu,
innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu,
innemu dar czynienia cudów,
innemu proroctwo,
innemu rozpoznawanie duchów,
innemu dar języków
i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków.
(1 Kor 12, 8-10)


Bóg rozdziela swoje dary tak, abyśmy mogli nimi sobie wzajemnie służyć. Teresa rozumie doskonale, że Kościół jest wspólnotą działającą podobnie jak ludzkie ciało: każda część ma swoją rolę i każda jest potrzebna. Nie mogą się zamienić rolami, nie mogą się bez siebie obyć. Każdy jest potrzebny wszystkim, każdy jest niepowtarzalny:

Czyż wszyscy są apostołami?
Czy wszyscy prorokują?
Czy wszyscy są nauczycielami?
Czy wszyscy mają dar czynienia cudów?
Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania?
(1 Kor 12,29-30)


Oczywiście, że nie wszyscy. To pytania retoryczne. Ale co z tego, skoro Teresa pragnie właśnie tego wszystkiego naraz. I świadomość, że to pragnienie nie ma sensu, wcale nie pomaga. Wobec tego po prostu czyta dalej:

Lecz wy starajcie się o większe dary, a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.
(1 Kor 12,31)


Ha! A więc te wszystkie pragnienia, które ją paliły nie są największe? Jest coś więcej?

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
(1 Kor 13,1-3)


Bingo. 

I tak właśnie Teresa Martin, dwudziestotrzyletnia chora na gruźlicę mniszka klauzurowa, odkryła w końcu swoje powołanie: być miłością w sercu Kościoła. Kochać. W tym streszczają się wszystkie pragnienia jej serca. 

Śmiem uważać, że każdego serca.


EPILOG. Zdarzyło mi się kilka lat temu, będąc w jakimś dużym zamieszaniu emocjonalnym, modlić intensywnie przy relikwiach św. Teresy. Nie pamiętam już szczegółów ani przyczyn tego zamieszania. Natomiast pamiętam doskonale, że owocem modlitwy była jasna myśl:

- Dbaj o przyjaźń z Chrystusem.


No i słusznie.

Życie mniszki jest proste.

__________________

Przy okazji polecam pięknie prosty film "z klimatem":
Teresa
reż. Alain Cavalier
1986, Francja
w roli głównej - Catherine Mouchet

Komentarze

  1. Życie mniszki (od monos - co znaczy m.in. sam, pojedynczy) jest proste. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celna uwaga, Aniu. Przypomniało mi się powiedzenie tzw. Babci: "To jest taki pojedynczy człowiek" - w sensie: niedwulicowy, prosty. Życie mniszki naprawdę jest proste, jeśli jednoznaczne :D

      Usuń
    2. Dobrze, Moniko, że przypomniałaś Tereskę teraz, kiedy to u św. Marka jest z nami. Dziękuję!

      Usuń
    3. Miło, że zauważyłaś wśród tylu wydarzeń. Dobrych Dni życzę! :)

      Usuń

Prześlij komentarz