Wyszłam z Facebooka po dziesięciu latach, potem wciągnęłam się w Instagram, bo pozwalał prosto prezentować fotografie, tak jak lubię. Ale zmienił się, więc wychodzę. Od razu mi lepiej.
Tu nadal widzę trochę starych znajomych. Blogi miały wymrzeć, ale jednak nie. Pasek z prawej strony wciąż się aktualizuje, choć może nie tak gwałtownie jak socialmedia. To lepiej. Nie lubię dostawać zadyszki.
Nie wiem, czy wracam na bloga. Zdecydowanie mózg odłączony od internetu pracuje inaczej, jest jakby bardziej zwarty, nie rozlany...
Jestem na chwilę u rodziców, gdzie zasięg jest taki sobie, i kolejny raz zadziwia mnie malowniczość Mazowsza. Popatrzcie.
W okresie wielkanocnym czasem podkreśla się, że trzeba wrócić do swojej Galilei. Może i tak, ale ja nie za bardzo wiem, co to naprawdę znaczy.
Komentarze
Prześlij komentarz