Wracam do tematu przejścia przez morze. Św. Paweł opowiada:
"... ojcowie nasi wszyscy byli pod obłokiem i wszyscy przez morze przeszli,
i wszyscy w [imię] Mojżesza ochrzczeni zostali w obłoku i w morzu."
1 Kor 10,1-2
Posłużył się tu grą słów niemożliwą do przetłumaczenia. Otóż baptisma lub baptismos - to całkiem zwykłe greckie słowo oznaczające zanurzenie, obmycie. Dla chrześcijan jednak stało się słowem szczególnym, bo stosowano je na określenie pewnego bardzo istotnego rytu, który człowieka wprowadza do wspólnoty chrześcijańskiej. Po polsku nazywamy go chrztem. Autorzy nowotestamentalni używają tego samego pojęcia raz w jednym, raz w drugim znaczeniu. A czasem w obu znaczeniach równocześnie.
Lubię pamiętać o tych greckich dwuznacznościach, gdy słyszę na przykład to:
"Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy,
którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa
zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?
Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć
zostaliśmy razem z Nim pogrzebani
po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie..."
Rz 6,3-4
Zamiast dalszych komentarzy, chcę zaprezentować wiersz autorstwa s. Carol Bieleck RSCJ. Wiersz zaczyna się od aluzji do przypowieści o domu zbudowanym na skale. To symbol stabilnej wiary opartej na starych, dobrych, chrześcijańskich zasadach. Dalej jednak poetka rozwija temat w sposób zaskakujący...
[Skorzystałam z tłumaczenia
o. Damiana Sochackiego OCD (Głos Karmelu (58) 4/2014, s. 24).
______________________________________
Następny post tej serii - Gorzko
Powiązane posty znajdziesz w zakładce 42 postoje
"... ojcowie nasi wszyscy byli pod obłokiem i wszyscy przez morze przeszli,
i wszyscy w [imię] Mojżesza ochrzczeni zostali w obłoku i w morzu."
1 Kor 10,1-2
Posłużył się tu grą słów niemożliwą do przetłumaczenia. Otóż baptisma lub baptismos - to całkiem zwykłe greckie słowo oznaczające zanurzenie, obmycie. Dla chrześcijan jednak stało się słowem szczególnym, bo stosowano je na określenie pewnego bardzo istotnego rytu, który człowieka wprowadza do wspólnoty chrześcijańskiej. Po polsku nazywamy go chrztem. Autorzy nowotestamentalni używają tego samego pojęcia raz w jednym, raz w drugim znaczeniu. A czasem w obu znaczeniach równocześnie.
Dzięki temu przejście Izraelitów przez morze, czyli w pewnym sensie zanurzenie w morzu, Paweł może bez zbędnych wyjaśnień przedstawić jako pierwowzór chrztu.
"Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy,
którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa
zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?
Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć
zostaliśmy razem z Nim pogrzebani
po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie..."
Rz 6,3-4
Chrzest jest nazwany zanurzeniem ze względu na zewnętrzną formę rytu: obmycie wodą jest jego istotnym elementem. Ale Paweł z właściwym sobie polotem wyprowadza nas na głębię duchowej rzeczywistości: tak naprawdę w chwili chrztu zanurzeni zostaliśmy w niepojęte misterium Chrystusa.
Zamiast dalszych komentarzy, chcę zaprezentować wiersz autorstwa s. Carol Bieleck RSCJ. Wiersz zaczyna się od aluzji do przypowieści o domu zbudowanym na skale. To symbol stabilnej wiary opartej na starych, dobrych, chrześcijańskich zasadach. Dalej jednak poetka rozwija temat w sposób zaskakujący...
Wybudowałam dom nad brzegiem morza,
Z pewnością nie na piasku,
Nie na ruchomym piasku –
Wzniosłam go na skale.
Silny dom.
Nad silnym morzem.
Staliśmy się dobrymi przyjaciółmi – morze i ja.
Dobrzy sąsiedzi.
Nie rozmawialiśmy wiele,
Spotykaliśmy się w ciszy.
Z wielkim szacunkiem i powściągliwością
przyglądaliśmy się własnym myślom
przez płot z piasku.
Płot z piasku zawsze był przeszkodą:
zawsze piasek pomiędzy nami.
Pewnego dnia
(nadal nie wiem, jak to się stało)
przybyło morze.
Bez ostrzeżenia.
Nawet bez przywitania.
Ani nagle, ani w pośpiechu,
lecz przesiąkając przez piasek jak wino.
Bardziej jak strumień krwi niż strumień wody.
Powoli, lecz cały czas naprzód.
Powoli, lecz cieknąc jak otwarta rana.
Myślałam, żeby odlecieć;
myślałam, że utonę; myślałam, że umrę.
Kiedy tak myślałam, morze uniosło się,
aż dosięgło moich drzwi.
Wiedziałam już, że nie odlecę,
ani nie umrę, ani nie utonę.
Kiedy morze zaczyna wzywać,
przestajecie już być dobrymi sąsiadami
dobrymi znajomymi,
sąsiadami przyjaźniącymi się na odległość.
wtedy oddajesz swój dom na zamek z koralu,
i uczysz się oddychać pod wodą.
o. Damiana Sochackiego OCD (Głos Karmelu (58) 4/2014, s. 24).
Pozwoliłam sobie tylko, zgodnie ze swoją wiedzą o autorce,
zmienić rodzaj gramatyczny podmiotu na żeński.]
zmienić rodzaj gramatyczny podmiotu na żeński.]
Morze jako symbol Boga to raczej nie biblijny obraz, ale bliski niektórym chrześcijańskim mistykom. Choć w gruncie rzeczy można go wyprowadzić z pawłowej teologii chrztu, czyli zanurzenia w Chrystusie, w Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Zwłaszcza, że - zwróć uwagę - morze z wiersza "cieknąc jak otwarta rana" wsączało się w przestrzeń człowieka "bardziej jak strumień krwi niż strumień wody"...
Na koniec mam dla Was prawdziwą perełkę: krótkometrażowy (zaledwie pięć minut!) film pod tytułem Breathing Underwater (kliknij w tytuł) w reżyserii Eliota Rauscha. Nie przejmuj się, jeśli niezbyt dobrze znasz i francuski (narrator), i angielski (napisy), bo wiesz już, o czym jest ten film: jego cały "scenariusz" to ten wiersz, przytoczony powyżej.
______________________________________
Następny post tej serii - Gorzko
Powiązane posty znajdziesz w zakładce 42 postoje
Komentarze
Prześlij komentarz