Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre,
gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia...
... a ja w tym upale próbuję ze ścinków myśli sklecić tekst.
Abraham to człowiek, który wiele rozmawiał z Bogiem. Słuchał i pytał. Przypomnę tylko to sławne targowanie się o Sodomę i Gomorę (Rdz 18, 16-33). Zwróćcie uwagę, że on nie tylko prosi Boga: „Nie rób tego”, ale też pyta: „Czy zrobiłbyś to w takiej a takiej sytuacji?”. A Bóg odpowiada: „Nie, w takiej sytuacji nie zrobiłbym tego”. Ale sytuacja jest, jaka jest, i miasta zostają zniszczone. Wiadomo.
Zadałam Bogu w życiu wiele pytań. Większość z kategorii „Jaki jesteś?”. Na te zawsze dostawałam odpowiedź, co nie zdziwi nikogo, kto wie, że Bóg pragnie się objawiać człowiekowi. Podobno Heidegger (cytuję za Tischnerem) powiedział, że pytanie jest pobożnością myśli. Skoro tak, to muszę powiedzieć, że tę formę pobożności mam we krwi i każdemu szczerze polecam. Bóg naprawdę chętnie odpowiada na pytania tych, którzy są Go ciekawi. Znam parę osób, które to potwierdzą w razie czego.
fot. Agata Adamowicz CHR |
Ktoś (kolejny cytat z czasów, gdy czytałam książki) zapisał: „Wyrzekłem się przyjaźni dwóch ludzi: jednego, bo nigdy nie mówił ze mną o sobie, drugiego, bo nigdy nie mówił ze mną o mnie”. Trafne. W relacji między osobami chodzi o otwarcie serca przed i na drugą osobę. Tak samo w relacji z Bogiem nie chodzi o spełnianie poleceń. On chce być pokochany, dlatego objawia siebie. Kocha - i dlatego pyta. Te pytania Boga to coś, co zawsze mnie zdumiewa. Jakby Mu nie wystarczyło, że i tak wszystko wie. Jeszcze pyta. Jeszcze chce usłyszeć opowieść takiej mrówki jak ja. Jego pytania dotykają zawsze istoty rzeczy. Na przykład to pierwsze - zadane pierwszemu człowiekowi:
GDZIE JESTEŚ?
Rdz 3, 9
Popatrz, jaka delikatność. Nie zachodzi go od tyłu, nie wyciąga z tych krzaków za kark, jak zgubionego kociaka. Woła. Możesz udawać, że nie słyszysz. Możesz zaszyć się głębiej. Możesz Go zignorować. Albo wyjaśnić z całą prostotą jak Adam: „Schowałem się”. Jest to dobry początek rozmowy.
Drugie zasadnicze pytanie Boga do człowieka jest równie proste:
GDZIE JEST TWÓJ BRAT?
Rdz 4, 9
No bo jesteśmy za siebie odpowiedzialni. „Wszyscy są winni losu wszystkich” – pisał Camus. A jakiś poważny teolog, którego dziś sobie nie przypomnę, stwierdził, że na początku czasów Bóg zapytał Kaina o to, gdzie jest Abel, zaś na końcu spyta Abla: „Gdzie jest twój brat, Kain?” Być pobożnym – to jest okej. Być pobożnym samolubem – to wielka pomyłka.
Co odpowiesz, gdy Bóg zapyta cię o brata?
DLACZEGO JESTEŚ PONURY?
Rdz 4, 6
Kain znienawidził Abla, bo tamten był jakimś wyjątkowym szczęściarzem. Wszyscy go bardziej lubili, nawet Bóg. Też masz czasem takie wrażenie, że wszyscy wokół są udani, tylko ty jakiś niewydarzony? To oczywista bzdura.
Czasem smutek jest sygnałem ostrzegawczym, że coś w duszy szwankuje. Albo rozwija się choroba, albo grzech. Warto się temu przyjrzeć. Powiedzieć Bogu o tym.
Ale jest jeszcze coś: czasem po prostu lubimy być smutni. Jest w tym jakiś smak. Mnisi słowiańscy mówili o smutku jako jednej z głównych pokus mnicha. Pokusa melancholii. Uwodzicielski czar Giaura. Ech. Zdrowiej zanucić sobie wtedy z Bogusiem Łyszkiewiczem: „Rośnij, kochanie, rośnij w miłości... Dbaj o radość, dbaj o śmiech”.
Bo o radość trzeba dbać.
To jak dbasz o pogodę ducha?
DLACZEGO SARA SIĘ ŚMIEJE?
Rdz 18, 13
Jeśli podsłuchamy myśli staruszki Sary, to przekonamy się, że tak konkretnie to rozśmieszyła ją myśl o seksie. Chyba nie planowała już tego robić. W tym wieku? A jednak stało się. I, gdy rok później razem z mężem nadawała synowi imię, wciąż jeszcze była rozbawiona: „Powód do śmiechu dał mi Bóg. Każdy, kto o tym usłyszy, śmiać się będzie z mego powodu” (Rdz 21, 6).
Śmiejesz się?
A ty na co myślisz, że jesteś za stary?
JESZCZE NIE ROZUMIECIE?
Mk 8, 21
No niestety, słyszymy Ewangelię, widzimy cuda, dotykamy Boga i wciąż nie umiemy wyciągać właściwych wniosków. Przez większość czasu siedzimy samotni i smutni w swoich krzakach. A gdy jakimś cudem usłyszymy obietnicę Boga, co najwyżej uśmiechamy się półgębkiem: Ja?
Wybaczcie mi, jest upał i nie wiem dokładnie, dokąd zmierza ten tekst.
Powiem tylko jeszcze jedno. Przyszedł moment, kiedy zaczęłam pytać Boga o Jego pomysł na moje życie. „No powiedz, po prostu powiedz, co mam zrobić, a ja to zrobię; powiedz, czego oczekujesz ode mnie, powiedz...” – nudziłam. „Przecież wiem, że Twój pomysł na pewno jest lepszy niż mój” – podpuszczałam. Jego odpowiedź – niczym zdarta płyta – była ciągle taka sama:
A TY CZEGO CHCESZ?
Tak że wiecie.
Chodzi o to, żeby rozmawiać.
...no i pytanie stawiane każdemu w jego godzinie: czy kochasz Mnie?... czy kochasz Mnie więcej...?
OdpowiedzUsuńChodzi o to, żeby rozmawiać!
No właśnie :)
Usuń