Plener w stolicy

Wychowałam się w niedużym miasteczku, skąd blisko zarówno do lasu na grzyby, jak i do stolicy na zakupy czy po kulturę. W dzieciństwie wydarzeniem miesiąca był wyjazd z mamą do supernowoczesnego, wyposażonego w schody ruchome, Supersamu. Wspominam szczęśliwe dni wycieczek szkolnych do muzeów, teatrów i filharmonii. Więc rozumiecie: Warszawa kojarzy mi się nieco sentymentalnie. Nie lubię, gdy się ją krytykuje. Nie lubię, gdy się ją wyśmiewa.

Niedawno miałam okazję znowu - po bardzo długiej przerwie - powłóczyć się gdzieś między Centralnym a Starówką. Kilkugodzinne łażenie bez celu zmieniło się samoczynnie w świetny plener fotograficzny mimo deszczowej pogody. Muszę powiedzieć, że wcale nie przesadza pan Mieczysław Fogg, gdy śpiewa, że:

nawet jeśli pada deszcz - na Krakowskim Przedmieściu,
jeszcze bardziej spacerem chce się przejść - po Krakowskim Przedmieściu...


Pozdrowienia z W.




















PS
Specjalna dedykacja dla Edwarda: Jarema Stępowski "Taksówkarz warszawski"


Komentarze