Wielkie pytania

Nie nazwałabym siebie fanką Stachury, choć szanuję człowieka. Jedna z jego książek odegrała ważną rolę w moim życiu. Ta książka, pewne jej fragmenty, była moją pierwszą lekturą duchową. Nie przemówił tak do mnie ani Merton, ani Stinissen, ani kto tam jeszcze. Żaden mistyk, żaden święty. I gdyby ktoś pytał mnie o lekturę pomocną w pracy nad sobą na początku życia duchowego, byłabym w kropce. Dla mnie światłem były zapiski tego samobójcy redagowane w stanie postępującej choroby psychicznej (tak przed chwilą przeczytałam), na ostatnim etapie życia. Czy mogę to polecać? Komu, komu, bo idę do domu?




Jeśli ktoś pytałby mnie, jak przeprowadzać rachunek sumienia, czy według Dziesięciu Przykazań, czy może lepiej według Ośmiu Błogosławieństw, nie odpowiem. Mam inną listę przykładowych pytań. Możesz dodać swoje, zupełnie nowe, związane z sytuacjami, w jakich się teraz znajdujesz. Z osobami, którym udało ci się przed chwilą zepsuć lub poprawić nastrój, z osobami, które to samo zrobiły tobie. Z przeżyciami lub przyzwyczajeniami, które nosisz w sobie i nawet nie wiesz o nich.

No to się teraz zatrzymaj. Zadaj sobie kilka zasadniczych pytań.


"Wielkie pytania są te, które tobie niechybnie wydadzą się banalne, wręcz śmiechu warte. Na przykład: dlaczego cię złości, że ktoś siorbie przy spożywaniu zupy?
Dlaczego lubisz psy, a nie lubisz kotów lub odwrotnie?
Dlaczego mówisz, że wolisz góry niż morze lub odwrotnie?
Dlaczego przebywasz z ludźmi, z którymi jest ci przyjemnie, a unikasz jak ognia towarzystwa tych, z którymi jest ci w jakiś sposób nieprzyjemnie?
Dlaczego telefonujesz do kogoś ze słowami: „Cześć. Dzwonię, bo mam do ciebie taki jeden interes" i wydaje ci się to naturalne? Dlaczego nigdy nie telefonujesz do kogoś ze słowami: „Cześć. Dzwonię, bo nie mam żadnego interesu"? Dlaczego wydawałoby ci się to nienaturalne?
Dlaczego kogoś nazywasz przyjacielem?
Dlaczego, kiedy temu - kogo nazywasz przyjacielem - jest źle, ciężko, to pocieszasz go, wspierasz, podtrzymujesz na duszy, wygląda, zechciałbyś mu nieba przychylić, a kiedy ten wydostaje się z biedy i zaczyna powodzić mu się, wcale cię to, dziwna rzecz, nie raduje, lecz, dziwna rzecz, zaczyna drażnić?
Dlaczego nie podoba ci się, że twoja żona czy narzeczona uśmiechnęła się do jednego pana na przyjęciu imieninowym?
Dlaczego podoba ci się, że czyjaś żona czy narzeczona do ciebie uśmiechnęła się?
Dlaczego kupiłeś dziecku kryminalną zabawkę-pistolet?
Do czego byłbyś zdolny dla swojej rodziny?
Dlaczego nudzisz się, kiedy jesteś sam?
Dlaczego czekasz na pewien list?
Dlaczego z taką niecierpliwością?
Dlaczego w towarzystwie obmawiasz nieobecnych?
Dlaczego jadąc pociągiem rozwiązujesz krzyżówki?
Dlaczego splunąłeś przez lewe ramię, kiedy czarny kot przebiegł ci drogę?
Dlaczego wracając nocą do domu wybierasz dłuższą, okrężną trasę, żeby nie przechodzić opodal cmentarza?
I tak dalej, i temu podobne.
To są właściwe pytania, wielkie pytania, gigantyczne pytania. Kluczowe. Choć tobie niechybnie wydają się płaskie i głupie. W odpowiedziach na te pytania kryje się rozwiązanie wszystkich twoich problemów i wszystkich problemów świata, i początek nowego, prawdziwego życia. Bo w odpowiedziach na te pytania jest samopoznanie."

Edward Stachura "Fabula rasa"


Zanim siebie potępisz lub rozgrzeszysz, zanim zrobisz to samo wobec drugiego, zauważ sieć myśli, skojarzeń, uprzedzeń, uczuć, oczekiwań, potrzeb, wpojonych przekonań, niedomówień, domyśleń, które doprowadziły cię do tego właśnie punktu, do takiej, a nie innej, reakcji: myśli, wypowiedzi, działania, zaniechania. Po prostu to zauważ, zrozum. Potem możesz pomyśleć, co z tym zrobić. 

Bo nie uda ci się nawrócenie, jeśli dostrzegasz tylko czubek góry lodowej.




Komentarze

  1. no ale przecież odpowiedź jest zupełnie prosta: bo jestem egoistą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego nazywasz siebie egoistą?

      Usuń
    2. Bo tak mi wynika z tego rachunku sumienia, to jest szczera odpowiedź na każde z tych pytań.

      Usuń
    3. Ok :) to była mała zaczepka z mojej strony. Chodzi mi tylko o to, żeby nie udzielać (sobie samemu, nie mnie) odpowiedzi ogólnych i utartych.
      Ale, ale... Czy aby na pewno to jest odpowiedź na każde z nich? To o psach i kotach też? I to o rozwiązywaniu krzyżówek?
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
    4. O psach i kotach oczywiście, bo psy lubię dlatego, że się mną zajmują, a kotów nie, bo zajmują się sobą.
      a krzyżówek nie rozwiązuję. nawet jadąc pociągiem.

      Usuń
  2. Nie wiedziałem, że "Fabula Rasa" Edwarda Stachury można zaliczyć do literatury duchowej. Jeśli tak, to tak się jakoś składa, że jest to również moja pierwsza lektura duchowa. Pamiętam, że był rok 1990 może 1991, i moje pierwsze kroki w chmurach. Leży teraz przede mną historyczny notatnik, a w nim fragment o samotności i o ludziach - nikt. Tak więc, na pytanie czym jest samotność, którego wprost nie zadałaś odpowiem słowami Autora:

    "Samotność jest tunelem do życia. Nie zna smaku prawdziwego życia, kto przez ten tunel samotności się nie przeczołgał." (...)
    Ludzie-nikt chodzą po ziemi i powiadają..." i tutaj może zakończę, aby zachęcić do lektury tych co to mają "uszy ku słuchaniu, w głowie spółkę, a na sercu kamień"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, z pewnością nie należy do klasycznego kanonu duchowości, ale jak kto lubi się włóczyć po rozmaitych manowcach, to to jest właśnie taki smak :)
      Jest tam sporo perełek, rzecz jasna, rzecz ciemna, i jeszcze nie skończyłam z cytowaniem...

      Usuń
  3. W głowie SZPILKĘ rzecz jasna!

    OdpowiedzUsuń
  4. :) Przez lata zastanawiałam się czy ze mną jest coś nie tak, bo mimo że doskonale zdawałam sobie sprawę z kontekstu powstania tej książki i tak była dla mnie właśnie "lekturą duchową"...
    Dziękuję, ze Siostra podzieliła się tą refleksją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to ja dziękuję! Jak miło dowiedzieć się, że nie jestem osamotniona w swoich, nietypowych przecież, upodobaniach i duchowych ścieżkach.

      Usuń
    2. "Co jest w tej książce do odkrycia? To między innymi, ale przede wszystkim, że każda książka jest zawsze tylko książką. Że wszystkie słowa są zawsze tylko słowami, nigdy nie są tym, co z mniejszym lub większym popisem usiłują opisać. Ta książka jest opisem czegoś, co jest. To coś to nieśmiertelnie żywe życie. Możesz to odkryć, jeżeli nie utkniesz na słowach, jeżeli nie zachłyśniesz się słowami, nie zadusisz słowami i nie spoczniesz na słowie jak w trumnie. Jeżeli zawieruszysz się dalej, poza słowo, poza grób."

      Usuń
  5. W liceum prowadziłam zażarte dyskusje o wyższości poezji Stachury nad poezją Poświatowskiej :-).
    To były czasy chmurne i durne.Do dzisiaj pozostał mi sentyment do jego poezji,a jeszcze większy do piosenek, które w tamtym czasie były modne.Pozdrawiam Siostro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Na pierwszy rzut oka trudno mi sobie wyobrazić zestawienie Poświatowskiej ze Stachurą. Są w ogóle jakieś punkty styczne?
      Ech, te czasy...
      Dziękuję i pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Jedynym punktem stycznym jest poezja :-)

      Usuń
  6. A właśnie Siostro - a propos piosenek... Swego czasu usłyszałam od spowiednika, że początku cytował nie będzie, bo nie wypada w tej sytuacji, ale "od stania w miejscu nie jeden już zginął, nie jeden zginął już kwiat"
    Najwyraźniej nie tylko dla nas teksty Stachury mają znaczenie "duchowe" ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz