42 postoje : 7`nad Morzem Czerwonym
Przyjrzałam się stronie głównej bloga i spostrzegłam rażący brak koloru czerwonego. A jak tak lubię ten kolor! Czas to nadrobić.
Będzie o Morzu Czerwonym.
Hebrajczycy, jak się domyślacie, nie zatrzymali się na zawsze w oazie Elim. To cudowne miejsce nie było celem, było tylko jednym z wielu - nawet jeśli piękniejszym od innych - przystanków na drodze do spełnienia Bożej obietnicy. Według Orygenesa Elim jest symbolem duchowego pocieszenia, jakiego czasami doświadcza człowiek poddający się prowadzeniu Boga.
"Dusza doświadcza takiej słodyczy i takiego wypoczynku, lecz może korzystać z tego daru jedynie po to, aby odzyskać siły do dalszej drogi" - komentuje Divo Barsotti.Zatem ponownie ruszyli na pustynię. Tym razem droga zaprowadziła ich z powrotem nad Morze Czerwone, które jakiś czas temu przebyli w spektakularny sposób (Lb 33,10). Teraz rozbili tu obóz. Dziwne. Można pomyśleć, że się cofnęli, że idą w niewłaściwym kierunku. Krążą.
"Z tego wypływa dla nas nauka, że nawet po przyjęciu nauki ewangelicznej i doznaniu słodyczy triumfu ukazuje się nam niekiedy morze i dawne niebezpieczeństwa stają nam przed oczyma" - mówi święty Hieronim. Po czym dodaje: "a jednak jest wielka różnica między przejściem morza a patrzeniem na nie z daleka."Wielka różnica.
Tamtym razem Pan obiecał: "Egipcjan, których widzicie dzisiaj, nie będziecie już nigdy oglądać" (Wj 14,13).
Nigdy.
Aż czasem trzeba wrócić, żeby się przekonać, że ich tam naprawdę nie ma.
_______________________________________
Więcej o tej wędrówce przeczytasz w zakładce 42 postoje.
Następny postój na pustyni Sin: Nie szemrzmyż! :)
Jest też piosenka Jacka Kaczmarskiego w temacie: https://www.youtube.com/watch?v=utJv9iLe7Lc
OdpowiedzUsuńTak. Tylko pointa inna :) Ale Kaczmarski jest bezkonkurencyjny.
UsuńTo prawda :) https://www.youtube.com/watch?v=rQtLXhn6YNA
UsuńZ tym że woda życia istnieje i właśnie dlatego warto po nią iść :)
UsuńTak, znowuż pointa inna :)
UsuńKtoś zauważył, że z niewierzącym można bardzo daleko zajść, a wszystko rozstrzyga się u szczytu, w akcie wiary...
Usuń"Niewierzący" to nie jest dobre słowo, ponieważ każdy w coś wierzy, a tym bardziej nie jest ono dobre w odniesieniu do Jacka Kaczmarskiego, którego twórczość kręciła się wokół spraw egzystencjalnych i dotyczyła także religii, wiary. Czy w ogóle ma sens takie przedwczesne szufladkowanie, że ktoś jest ateistą, deistą, agnostykiem czy też monoteistą? W końcu sytuacja "pod szczytem" obnaży prawdę, którą w sobie nosimy i pielęgnujemy...?
UsuńO ile wiem, Kaczmarski na krótko przed śmiercią przyjął chrzest. Jego teksty są świadectwem drogi, którą szedł.
UsuńWiara jest odpowiedzią, jaką człowiek daje Bogu (jak mówi Katechizm), ale ta rozmowa może trwać wiele lat. Dlatego nigdy nie jestem skłonna rozstrzygać, czy ktoś jest wierzący, czy nie.
O, następny komentarz mi się nie udostępnił. Chciałam dodać, że skłamałam mówiąc "nigdy". I że zasadniczo mam wrażenie, że zgadzamy się ze sobą :)
UsuńTeż myślę, że zasadniczo się zgadzamy :)
UsuńPamiętam, że wzruszyłem się, gdy dowiedziałem się że Jacek Kaczmarski przyjął wiatyk na tę najważniejszą drogę... Kiedyś nagrałem coś w temacie "bycia u szczytu", tj. bycia przed spowiedzią: http://www17.zippyshare.com/v/JWz2gOXt/file.htmlhttp://www17.zippyshare.com/v/JWz2gOXt/file.html
Chcę jeszcze dać wyraz temu wzruszeniu sprzed lat: https://www.youtube.com/watch?v=LTC97LojAJI Jacek złapał, ten ostatni pociąg do wiary...
UsuńPoruszająca jest ta opowieść ks. Jełowieckiego o Chopinie. Nie znałam jej.
Usuń