Nie szemrzmyż!

42 postoje : 8`Pustynia Sin

Czyż polski język nie jest cudny?

Chciałam sprawdzić, czy słowniki znają słowo "poszemrywać", którym chciałam się dziś posłużyć. Nie znalazłam takiego, choć sam pan Reymont w swej epopei pisał o drzewach poszemrujących listkami. Znalazłam za to taką formę, której zapewne nikt nigdy na całym Bożym świecie nie użył. Niech więc tu ma ona swoje pięć minut. W tytule, a co!

Dźwięk szemrania w naturze jest czymś przyjemnym. Szemrzący strumyk, poszemrywanie liści czy traw... Coś cichego, jednostajnego, gdzieś w tle. Usypiające, rozleniwiające...

Szemranie ludzkie, szemranie jako wyraz niezadowolenia ma podobne właściwości. Nie jest to bowiem otwarty sprzeciw, nie jawna różnica zdań, nie propozycja innego rozwiązania. To niegłośne, jednostajne, stałe niezadowolenie z rzeczywistości. Towarzyszy gdzieś w tle wszystkim codziennym czynnościom. Niby robimy to, co do nas należy. Niby zgadzamy się na przedstawione propozycje. Niby idziemy razem. Ale wciąż pobrzmiewa, głośniej lub ciszej, ten jednostajny ton...

U Izraelitów to zjawisko zaczęło się gdzieś na pustyni Sin.

Księga Wyjścia nazywa pustynią Sin obszar pomiędzy Elim i Refidim. Księga Liczb precyzuje, że pomiędzy tymi dwoma postojami były dokładnie cztery, następujące: nad Morzem Czerwonym (o tym było ostatnio), na pustyni Sin, potem Dofka i Alusz (o nich wkrótce), które de facto też leżą na tej pustyni, a których nazw nie zanotowano w Księdze Wyjścia. No więc właśnie gdzieś tam się zaczęło:

- Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej.
- Tam mieliśmy pełne garnki mięsa.
- Tam było chleba do syta.
- Wyprowadzili nas na pustynię, żeby umorzyć głodem. (por. Wj 16,3)
- Bez sensu.
- Głupio.
- Beznadziejnie.

Mojżesz, który też przecież był z nimi na tej pustyni i zapewne tak samo jak wszyscy odczuwał głód; który wcale nie tak chętnie podjął się przewodzenia ludowi w tej dziwnej drodze; o którym powiedziano, że był największym z proroków w Izraelu (Pwt 34,10-12) jak również, że był najskromniejszym z ludzi na ziemi (Lb 12,3), mówi na to:

- Czymże my jesteśmy, że szemrzecie przeciw nam?

I jeszcze:

- Pan słyszał wasze szemranie przeciw Niemu. On da wam mięso i chleb. (por. Wj 16,7n)

Divo Barsotti poddaje taką refleksję:
"Izrael żyje w rękach Boga. Mógł się użalać, że nie ma już cebuli egipskiej, i oto otrzymuje teraz od Boga coś więcej niż zostawił, i otrzymuje to właśnie dlatego, że się użalał na Pana, że szemrał. Jaka wspaniała jest dobroć Boga! (...) Lecz czy pewny jesteś, że uzyskasz więcej (...) jeżeli będziesz się użalał? Jeśli Izrael oddałby się w ręce Boga bez próby narzucenia Mu własnej woli, czym byłoby jego życie? Niestety, nie wiemy tego."
Z szemraniem też można iść za Panem.

Ale można i z ufnym zaciekawieniem.

Co dzień wybieramy.

Mdr 7,22n

 ____________________

Następny w cyklu 42 postojePo co puka?




Komentarze

  1. Szept jest słodki, a szemranie jadowite, szeptem mówi Bóg, a człowiek...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szept jest łagodny, szemrze jak strumyk w oddali...

      Usuń
    2. ...podszept jest natarczywy i bywa zwodniczy

      Usuń
    3. ; być może "węże o jadzie palącym", które kąsały Izraelitów na pustyni, to owo szemranie, plotki, obmowy, toksyny oszczerstwa, które powodowały, że "wielu z nich pomarło"...?

      Usuń
    4. ; idąc dalej tym tropem zauważam, że toksyny szemrania zwracają się przeciwko samym szemrzącym i czynią w ich organizmach spustoszenie. Ocalającym antidotum jest zobaczenie tej prawdy w świetle, niejako zatkniętej na palu.

      "Ku wolności wyswobodził nas Chrystus." A zatem nie szemrzmyż!

      Usuń
  2. A jeszcze odnośnie szeptu i szemrania... Jest coś takiego w cichym mówieniu, co wywołuje wrażenie bliskości, szczególnego porozumienia. Może to być autentyczne, ale może być tylko pozorem intymnej relacji. Taki pozór jest bazą do manipulacji, bo bliskość (nawet ta pozorna) sprawia, że czujemy się bardziej zobowiązani wobec kogoś, kto dopuścił nas bliżej siebie. I to jeszcze może być powód, dla którego trudno jest wyłamać się z szemrania.
    Tak myślę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm...ciche mówienie jako technika manipulacji? - to sprytne! Niczym syk węża, hipnotyzujący i paraliżujący zarazem słodko-gorzkim jadem pozoru. Przyjmując tę toksynę organicznie czujemy, że coś jest nie tak, że jest raczej na "nie"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zainspirowany, trochę pozwoliłem się ponieść wyobraźni, ale chyba wiem co masz na myśli? Przeczytałem jeszcze raz Twój tekst i bardzo spodobała mi się poniższa definicja szemrania:

      "Szemranie ludzkie, szemranie jako wyraz niezadowolenia ma podobne właściwości. Nie jest to bowiem otwarty sprzeciw, nie jawna różnica zdań, nie propozycja innego rozwiązania. To niegłośne, jednostajne, stałe niezadowolenie z rzeczywistości. Towarzyszy gdzieś w tle wszystkim codziennym czynnościom. Niby robimy to, co do nas należy. Niby zgadzamy się na przedstawione propozycje. Niby idziemy razem. Ale wciąż pobrzmiewa, głośniej lub ciszej, ten jednostajny ton..."

      Podoba mi się również rysunek wraz z opisem - czy to Twoje dzieło?

      Usuń
    2. TAK - to najpiękniejsze SŁOWO świata :) :) :)

      Usuń
    3. "Z ufnym zaciekawieniem" sięgnąłem do Księgi i wybrałem: Mdr 7,1-23 (tłum. Edycja Św. Pawła) http://www16.zippyshare.com/v/RhzakQoN/file.html

      Usuń
  4. Cudowny język, zaciekawia mówiących inaczej - doświadczyłem tego :-)Lepiej iść, nawet z szemraniem (szemrał, ale w końcu poszedł do winnicy)niż z głupkowatą pewnością siebie. "Klimatyczna" kartka... "Mądra" twarz... Choć On i tak jest INNY. Nic nie szkodzi... :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz