Puste obietnice


"Chcieć być skromnym wcale nie oznacza, że przestało się być pysznym lub że kiedykolwiek pysznym być przestanie się. To są wszystko pułapki, w które bezustannie wpadasz.
- To są pułapki?
- To są pułapki.
- Kto zastawia te pułapki?
- Ty sam. Któżby inny?" *


Pułapka łatwego nawrócenia. Natychmiastowego.Takiego, które nie jest prawdziwą zmianą, a tylko - w gruncie rzeczy - odwróceniem uwagi od problemu. 



Odzew, z jakim spotkał się poprzedni wpis, wskazuje, że duchowość oparta na tekstach Edwarda Stachury ma się całkiem nieźle w Kościele, że tak powiem mrużąc oko. Pozwólcie zatem, że oddam ponownie głos temu poecie, wnikliwemu obserwatorowi poruszeń ludzkiego serca. Zamiast słowa "pycha" w poniższym tekście możesz wstawić dowolnie wybraną wadę, jakiej usilnie próbujesz się pozbyć.


"Zauważyć pychę jest rzeczą uwagi, ale "jestem pyszny, źle jest być pysznym" to ocena i zastawienie pułapki. "Jestem pyszny, więc trzeba mi stać się skromnym" - już wpadłeś do pułapki. Posłuchaj. Zauważasz pychę, a więc i własną pychę, i nie poprzestajesz na tym, nie zostajesz z tym, bo jest ci niewygodnie, niemiło, nieprzyjemnie, więc szybko dodajesz: "nieładnie być pysznym, to paskudna cecha charakteru; koniecznie trzeba mi stać się skromnym".

Zauważyłeś, co stało się? Już pozbyłeś się niewygody. Bardzo szybko. Wręcz błyskawicznie. Już nie ma: "jestem pyszny", jest: "będę skromny". Już jest poczucie wygody, zadowolenia z siebie, poczucie znalezienia sensu w tym projekcie, w tej autoprojekcji, że będziesz starać się być skromnym, że będziesz starać się stawać być skromnym. I tak naprawdę to wcale nie zdążyłeś zobaczyć, że jesteś pyszny. Naprawdę nie zdążyłeś tego skonstatować. Nie zdążyło ci być niewygodnie. Wcale tego naprawdę nie przeżyłeś, nie chodziłeś z tą niewygodą, nie przechodziłeś jej, nie przeszedłeś jej, nie przecierpiałeś. A tylko to może rozwiązać cały problem. Bo cierpienie ma głęboki sens. Cierpienie jest po to, żeby je przecierpieć i tym samym je przekroczyć. (...)."


Otóż tu jest rzecz warta uwagi. Dostrzeżenie zła w sobie jest przyczyną cierpienia. Jeśli własne zło cię nie boli, to prawdopodobnie jeszcze nie rozumiesz, "co właściwie w tym złego". Więc zacznij się przyglądać. 


"Być pysznym, rozpoznać że jest się pysznym, że jest się pychą i nie pozbywać się jej najtańszym, wręcz darmowym kosztem, czyli pustą obietnicą (pustą, bo gołosłowną), lecz naprawdę być pysznym i zostać z tym, chodzić z tą świadomością jak z garbem, znaczy zobaczyć, czym jest pycha, znaczy przecierpieć pychę, znaczy przekroczyć pychę, znaczy ozdrowieć raz na zawsze z choroby zwanej pychą. (...)"


Chodzić z tą świadomością, rozważać w sercu, medytować nad złem, które we mnie się rodzi, które przeze mnie uderza w drugiego Bogu ducha winnego człowieka. Rozmyślać odważnie, aż do obrzydzenia. Taką drogę proponuje Stachura. 


"Lecz ty wymyślasz przeciwieństwo problemu, czyli ideału, czyli w tym przypadku skromność i w tym przeciwieństwie, w tej skromności pycha oczywiście tkwi dalej. Bo kto wymyśla ideał? Kto wymyśla skromność? Wymyśla ją ktoś, kto przecież jest pyszny.

Co człowiek pyszny może wiedzieć o prawdziwej skromności, co nie jest przeciwieństwem pychy, co nie jest żadnym ideałem, lecz realną prostotą, czymś tak naturalnym i oczywistym, że nie potrzebuje nazywać się skromnością czy jakkolwiek, czymś co w ogóle nie mieści się w nazwie, w słowie, bo jest naturalnością pozasłowną? Co człowiek pyszny może o tym wiedzieć? Nic nie może wiedzieć, bo gdyby wiedział o tym choć drobinę, choć kruszynę, nie byłby pysznym, byłby prawdziwie skromnym. Nic o tym nie wie i dlatego jest pyszny, i dlatego może jedynie wymyślić przeciwieństwo pychy, czyli fałszywą skromność (...).

Jeżeli jesteś pyszny, czy chciwy, czy tchórzliwy, czy brutalny, czy rasista, czy tym wszystkim razem (jesteś tym wszystkim razem, jeżeli jesteś zarażony choćby jedną z tych cech), to bądź tym! Bądź tym, czym jesteś. Naprawdę bądź. Bądź tego świadomy i zostań z tą świadomością, choćby ci ona bardzo dokuczała, choćby ci przez nią było bardzo niewygodnie (ta niewygoda jest błogosławiona). Bo tylko jedynie tak przedrze się przez ciebie i dotrze do ciebie, do szpiku twojego jestestwa, i zaboli cię, mocno zaboli, śmiertelnie zrani cię, i tym samym zobaczysz, czym jest pycha, czym jest chciwość, czym jest rasizm, czym jest gwałt i przemoc. I wyzwolisz się z tego raz na zawsze, bo będziesz już wiedzieć raz na zawsze, że straszne być pysznym, straszne być chciwym, straszne być rasistą, straszne być brutalnym. Nigdy już tym nie zranisz drugiego człowieka, bo będziesz wiedzieć, jak bardzo to może zaboleć drugiego człowieka, bo będziesz wiedzieć, jak ciebie bardzo to zabolało. (...)"


Czy mogę się zmienić? Mogę na ogół zmienić coś w swoim zachowaniu, mogę przy pewnej dozie wytrwałości zmienić swoje nawyki. Ale nie mogę zmienić swojego serca. Może zmienić je na lepsze, czyli naprawić, Ten, który je od początku wymarzył pięknym. Nie naprawi go ktoś, kto nie potrafi tak marzyć, jak On. Tak, to nie tylko kwestia mocy sprawczej, ale też i wyobraźni. Co może wiedzieć o marzeniu Garncarza glina w Jego ręku?   


"Nie staraj zmienić się, bo nie zmienisz się. A dlatego nie zmienisz się, bo nie możesz zmienić się. A dlatego nie możesz zmienić się, bo naprawdę to nie ma w całym tobie (i nie może być) tej intencji, żeby radykalnie, od samych korzeni zmienić się. Ta chęć zmiany twojego życia, która pojawia się od czasu do czasu w jednej z twoich myśli, jako jedna z twoich myśli (nigdy wtedy, kiedy jest ci dobrze, zauważ to, a tylko wtedy, tylko niekiedy wtedy, kiedy jest ci źle, kiedy cierpisz) nie ma nic wspólnego z tym, co można by nazwać intencją zmiany radykalnej; zmiana nieradykalna nie jest żadną zmianą, to tylko zmiana wystroju, dekoracji, przestawienie mebli w tym samym wnętrzu. Co znaczy zmiana? Zmiana to nie jest zmiana od znanego do znanego. Jeżeli wiesz, czym chcesz stać się, już tym jesteś; wcale nie stajesz się tym, wydaje ci się to, ty już tym jesteś. Zmiana znaczy zmianę od znanego do nieznanego. Ale czym to nieznane? Otóż nic o tym nie wiesz. A więc nie możesz dążyć do stawania się tym. Czyż to nie jest oczywiste?"

Wystarczy, że Duch wie, dokąd dąży. Ty zrobisz najlepiej, gdy dasz Mu się poprowadzić. W nieznane. 



* Wszystkie cytaty pochodzą oczywiście z książki Edwarda Stachury "Fabula rasa (rzecz o egoizmie)"




Komentarze

  1. Utkwiło mi takie zdanie ze Stachury; "Chcieć to najgorsze czego można chcieć", gryzłem je w sobie długo, aż zakwestionowałem sens samorealizacji. Pewnie też dlatego też zrezygnowałem ze studiów i stałem się samoukiem. Nie wiem, czy poprawnie rozgryzłem tę myśl Stachurową?

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście nie odczytuję Stachury na sposób duchowy ale egzystencjalny...Generalnie jego pytania i niepokój są dla mnie pytaniami o sens,o miłość,o to co naprawdę jest ważne i co się liczy. To w jaki sposób zakończył swoje życie pokazuje, że nigdy nie znalazł odpowiedzi na te pytania, ani ukojenia niepokoju.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze jest chcieć podpowiada rozum, i pragnąć mówi serce, a wola waży rację obojga...

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że chcieć można na różne sposoby i różne mogą być motywy chcenia czegoś. Dla mnie jest ważne, żeby wobec swoich "chceń" zachować wewnętrzną wolność. To znaczy przyjąć, że życie może potoczyć się inaczej. Owszem, kierować się ku temu, co mnie pociąga, ale nie za wszelką cenę. Tak z grubsza mówiąc.

    OdpowiedzUsuń
  5. Osobiście, nie postrzegam twórczości Stachury na sposób duchowy ale bardziej egzystencjalny, jego pytania o sens, o miłość, o to co jest ważne, towarzyszący niepokój tym poszukiwaniom. Nigdy nie odnalazł ukojenia dla swojego bólu istnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero zauważyłam, że blogger nie wiedzieć czemu potraktował Siostry komentarze jako spam. Czym prędzej je odhaczam.
      Zgadzam się. Egzystencjalny. O ile duchowość rozumiemy jako współpracę z Duchem Świętym, to u Stachury nie ma duchowości. Ale jego postawa wnikliwości, radykalizmu w poszukiwaniu odpowiedzi, wgląd w siebie - to zaliczam do fundamentalnych dyspozycji w życiu duchowym. Choćby jako warunek rozeznania duchowego.

      Usuń
  6. Tak, wewnętrzna wolność jest najcenniejsza, to ona pozwala nam zdystansować się wobec naszych „chceń" i pragnień, nawet wobec naszego dostojnego rozumu i gorącego serca, ponieważ „to nasza wolność czyni z nas osoby stworzone na obraz Boga" (Merton). Z drugiej strony, jak mówisz, życie może potoczyć się inaczej i czy wtedy mamy kurczowo obstawać przy własnym projekcie mówiąc Bogu "nie"? Z autopsji wiem, że to się nie opłaca, umieramy wtedy, bo sami nie możemy zrodzić nic konstruktywnego. Cóż, istnieje pokusa zajęcia miejsca Boga, przed którą bohater dzisiejszej Ewangelii zdołał się ustrzec:

    „Jam głos wołającego na pustyni..."

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz