Mam lenia na pisanie, więc znowu zdjęcie z wakacji.
Że nie moje?
Ależ moje. Sama zrobiłam.
Pies zwany Dżeki wcale się nie leni. On się regeneruje.
Nie to co ja.
A na jesienne nastroje polecam wiersz Josifa Brodskiego. W tłumaczeniu chyba Barańczaka. Lubię ogromnie w wykonaniu Mirosława Czyżykiewicza. Poczytajcie. Posłuchajcie.
[Do odsłuchania: nagranie]
*****
Zastępowałem w klatce dzikie zwierzę,
wypalałem swój wyrok i ksywę gwoździem na ścianie baraku,
grałem w ruletkę, plażowałem na Riwierze,
jadłem obiad z diabli wiedzą kim we fraku,
z wysokości lodowca świat oglądałem polarny,
trzykroć tonąłem, dwakroć mnie skalpel chlastał,
rzuciłem kraj, który mnie wykarmił…
Z tych, co mnie zapomnieli, złożyłoby się miasto.
Włóczyłem się po stepach, gdzie wrzask Hunów brzmi jeszcze w wichrze,
przywdziewałem ubrania pod dyktando kolejnej mody,
siałem żyto, kryłem papą smołową spichrze,
piłem każdy płyn z wyjątkiem suchej wody.
W sny moje wbiła się straży oksydowana źrenica,
chleb wygnania żarłem ze skórką, oczyszczając z okruchów blat;
przyzwalałem strunom głosowym na wszystkie dźwięki prócz wycia -
w końcu przeszedłem na szept. Dziś mam czterdzieści lat.
Co mogę powiedzieć o życiu? Że rzecz to w sumie dość długa.
Tylko nieszczęście budzi we mnie zrozumienie,
ale dopóki ust mi nie zatka gliniana gruda,
będzie się z nich rozlegać tylko dziękczynienie.
Ale dopóki ust nie zatka mi gliniasta gruda, będzie się z nich dobywać tylko dziękczynienie!
Tak bym chciała, żeby tak było...
Że nie moje?
Ależ moje. Sama zrobiłam.
Pies zwany Dżeki wcale się nie leni. On się regeneruje.
Nie to co ja.
A na jesienne nastroje polecam wiersz Josifa Brodskiego. W tłumaczeniu chyba Barańczaka. Lubię ogromnie w wykonaniu Mirosława Czyżykiewicza. Poczytajcie. Posłuchajcie.
[Do odsłuchania: nagranie]
*****
Zastępowałem w klatce dzikie zwierzę,
wypalałem swój wyrok i ksywę gwoździem na ścianie baraku,
grałem w ruletkę, plażowałem na Riwierze,
jadłem obiad z diabli wiedzą kim we fraku,
z wysokości lodowca świat oglądałem polarny,
trzykroć tonąłem, dwakroć mnie skalpel chlastał,
rzuciłem kraj, który mnie wykarmił…
Z tych, co mnie zapomnieli, złożyłoby się miasto.
Włóczyłem się po stepach, gdzie wrzask Hunów brzmi jeszcze w wichrze,
przywdziewałem ubrania pod dyktando kolejnej mody,
siałem żyto, kryłem papą smołową spichrze,
piłem każdy płyn z wyjątkiem suchej wody.
W sny moje wbiła się straży oksydowana źrenica,
chleb wygnania żarłem ze skórką, oczyszczając z okruchów blat;
przyzwalałem strunom głosowym na wszystkie dźwięki prócz wycia -
w końcu przeszedłem na szept. Dziś mam czterdzieści lat.
Co mogę powiedzieć o życiu? Że rzecz to w sumie dość długa.
Tylko nieszczęście budzi we mnie zrozumienie,
ale dopóki ust mi nie zatka gliniana gruda,
będzie się z nich rozlegać tylko dziękczynienie.
tekst poezja-spiewana.pl
Ale dopóki ust nie zatka mi gliniasta gruda, będzie się z nich dobywać tylko dziękczynienie!
Tak bym chciała, żeby tak było...
Dżeki się regeneruje. Siostry mają rekreację, a niektóre z nich twórczego lenia...
OdpowiedzUsuńWiersz mi się podoba, a wykonanie, sposób interpretacji średnio, porusza moją strunę tylko ostatnia zwrotka :)
OdpowiedzUsuńhttp://w622.wrzuta.pl/audio/8z0dgGBfHCf/ryszard_rynkowski_-_wznies_serce_nad_zlo_live
OdpowiedzUsuńNo tak, Ryszard Rynkowski to całkiem inna bajka...
OdpowiedzUsuńRóżne są bajki, przy deszczowej aurze, wolę te optymistyczne, nawet jeśli nieco trącą kiczem. A Czyżykiewicz, że co, że wielki artysta jest?
UsuńJakieś nerwy tu wyczuwam :)
UsuńJa tam lubię obu, choć może jednak Czyżykiewicza bardziej.
A sam wiersz uważam za bardzo pozytywny, właśnie dzięki ostatniemu zdaniu. Ono wyraża podejścia do życia (jakie by to życie nie było), które mi bardzo imponuje.
Nie nerwy tylko struny mi zagrały :) Wiersz jak już napisałem jest OK., natomiast interpretacja M,Cz. nie oddaje tego co zawiera, to moje zdanie. Jeśli zaś chodzi o artystów, to przed chwilą ktoś w TVP powiedział, ze "artyści mają skrzydła", a to by oznaczało, że potrafią porwać, nie sądzisz?
UsuńNo dobra, poniosło mnie... Przepraszam :)
OdpowiedzUsuńW porządku.
UsuńDobrze, wyznam Siostrze jak na spowiedzi, co mi leży na wątrobie i skąd te nerwy brać się mogą. Na początku, gdy zacząłem odwiedzać ten blog, była możliwość zamieszczania anonimowych komentarzy. Po jakimś czasie opcja 'Anonimowego" została "wycięta". Później miałem przerwę posttraumatyczną. W końcu zostałem "zmuszony" do ujawnienia swej tożsamości, choć wolałbym niektóre komentarze zamieszczać anonimowo. Reasumujac, brak tej opcji "podcina mi skrzydła", ale skoro Siostra taka zasadnicza to wcale nie muszę tutaj "fruwać"... Bez urazy Siostro Moniko...https://www.youtube.com/watch?v=UDCP-3RsOfM
UsuńPiotrze, Piotrze... Oczywiście, że możesz "fruwać", gdzie chcesz. Nic mi do tego.
UsuńMyślę, że lekko przesadziłeś mówiąc o zmuszeniu (dobre) do "ujawnienia swej tożsamości", bo przecież jej nie ujawniasz, skoro używasz pseudonimów.
A jeśli do niektórych swoich wypowiedzi nie chcesz się przyznawać, to może znak, że trzeba je jeszcze raz przemyśleć. Omówić z kimś. Albo przejść się na spacer.
Pozdrawiam.
Dziękuję. Masz rację, jeśli ktoś nie jest w stanie umrzeć za wypowiadane słowo, powinien milczeć albo iść na spacer... z Kimś
OdpowiedzUsuńByłem... już opowiadam jak było. Otóż, jest jeszcze druga strona medalu "racji". Mówi ona, że wypowiadając się spontanicznie możemy więcej się o sobie dowiedzieć, trzeba tylko być otwartym na niespodzianki, co również wymaga odwagi. Przemyślane zdanie może i będzie spójne, ale nie będzie można się do niego przyczepić, tzn. z żadnej strony ugryźć, i tak człowiek pozostanie głodny...
UsuńNo tak, powie Siostra, ale siły nierówne. No bo z jednej strony odpowiedzialna Siostra Jadwiżanka, a z drugiej spontaniczne echo i jeszcze pod pseudonimem. Powiedziałbym, że różnica taka, jak pomiędzy partyzantem, a żołnierzem. W sumie jednak najważniejsze jest to co łączy, a więc - perspektywa miłosierdzia...
UsuńFot. tam też leży Dżeki... https://www.youtube.com/watch?v=STFrQL0mYz4
OdpowiedzUsuń