Tytuł ściągnęłam od Anki (pozdrawiam!) świadomie i z premedytacją, bo chcę podjąć tę samą myśl.
Jezus przywołał do siebie tych, których sam chciał... (Mk 3,13)
.
.
.
Nie wiem, dlaczego akurat ta część wykładu tak mocno wbiła mi się w pamięć. Nie pamiętam, jak brzmią te greckie słowa, może uzupełnię wpis, jak znajdę notatki. Ważne, że zawsze, kiedy czytam lub słyszę ten fragment Ewangelii Marka, muszę, po prostu muszę pomyśleć o słówku "chciał".
Otóż ks. dr hab. Stanisław Witkowski objaśniał, że greka ma dwa czasowniki na określenie chcenia. Jedno oznacza pragnienie spontaniczne, wewnętrzne pociągnięcie, płynące z serca. Drugie oznacza decyzję, wybór dokonany po namyśle, po sumiennym rozważeniu za i przeciw.
Który czasownik użyty jest w tym miejscu Ewangelii?
Ten pierwszy.
.
.
.
To mi wiele wyjaśnia w kwestii Judasza.
Judasz nie był odpychającym typem. Musiał mieć w sobie coś pociągającego, coś, co urzekło nawet Boga. Tak bardzo, że Jezus chciał mieć w nim przyjaciela.
Właściwie nie ma w tym nic dziwnego. Każdy z nas ma w sobie coś, co sprawia, że Pan patrzy na nas z upodobaniem. Z porażającą logiką dowiódł tego autor Księgi Mądrości:
Przecież nie musiał mnie stwarzać. Ani Ciebie. Stworzył, bo pomyślał nas i ta myśl Go zachwyciła. Postanowił ją zrealizować. Ufając, że tego piękna nie zabijemy w sobie.
Bądźmy wdzięczni. W obu znaczeniach tego słowa.
Jezus przywołał do siebie tych, których sam chciał... (Mk 3,13)
.
.
.
Nie wiem, dlaczego akurat ta część wykładu tak mocno wbiła mi się w pamięć. Nie pamiętam, jak brzmią te greckie słowa, może uzupełnię wpis, jak znajdę notatki. Ważne, że zawsze, kiedy czytam lub słyszę ten fragment Ewangelii Marka, muszę, po prostu muszę pomyśleć o słówku "chciał".
Otóż ks. dr hab. Stanisław Witkowski objaśniał, że greka ma dwa czasowniki na określenie chcenia. Jedno oznacza pragnienie spontaniczne, wewnętrzne pociągnięcie, płynące z serca. Drugie oznacza decyzję, wybór dokonany po namyśle, po sumiennym rozważeniu za i przeciw.
Który czasownik użyty jest w tym miejscu Ewangelii?
Ten pierwszy.
.
.
.
To mi wiele wyjaśnia w kwestii Judasza.
Judasz nie był odpychającym typem. Musiał mieć w sobie coś pociągającego, coś, co urzekło nawet Boga. Tak bardzo, że Jezus chciał mieć w nim przyjaciela.
Właściwie nie ma w tym nic dziwnego. Każdy z nas ma w sobie coś, co sprawia, że Pan patrzy na nas z upodobaniem. Z porażającą logiką dowiódł tego autor Księgi Mądrości:
Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia,
niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś,
bo gdybyś miał coś w nienawiści,
nie byłbyś tego uczynił.
Mdr 11,24
Przecież nie musiał mnie stwarzać. Ani Ciebie. Stworzył, bo pomyślał nas i ta myśl Go zachwyciła. Postanowił ją zrealizować. Ufając, że tego piękna nie zabijemy w sobie.
Bądźmy wdzięczni. W obu znaczeniach tego słowa.
Stare zdjęcie z wakacji. Kot już dawno przeniósł się do Krainy Wiecznego Tarzania Się Po Zawsze Zielonej Trawie. Szczęściarz. |
Judasz to "alter ego", drugie albo rozszczepione "ja" każdego schizofrenika...
OdpowiedzUsuńInspirujące... "Jezus nie powołuje tych, którzy są godni, ale tych, których sam chce" (św. Teresa od Dzieciątka Jezus).
OdpowiedzUsuńTeż uważam za cenne to rozróżnienie pomiędzy wyborem wypływającym z serca, a tym który jest na dziesiątą stronę przemyślany, a i tak mu czegoś brakuje...
OdpowiedzUsuń...zapewne tej iskry Bożej, która wpada do serca i rodzi odpowiedź :)
UsuńNo to, moi drodzy, "CHCIANI" przez Boga - ruszmy serca (i ciała) i okażmy MU miłość! :)
UsuńToś nas podsumowała! :)
Usuń