Świadectwo współczesnej chrześcijanki

Trafiłam na nią może dwa, może trzy lata temu śledząc na Instagramie hasztag #catechumen. Wrzucała od czasu do czasu fragmenty swojego życia, które układały się w bardzo niezwykłe dla mnie świadectwo.

Jest młoda, jest psychologiem. Żyje w dużym kraju, gdzie od wieków panuje islam a katolicy stanowią obecnie mniej niż 3% ludności. Przejście na katolicyzm tam jest możliwe, ale niesie wiele momentów samotności, a także znacznie niższy standard życia, gdy traci się protekcję rodziny w poszukiwaniu pracy.

12 grudnia 2020 roku, po latach bycia katechumenką, przyjęła chrzest w Kościele katolickim. I tak z Matką Bożą z Guadalupe sfinalizowała drogę, którą zaczęła z Różańcową.  Dzięki jej historii dotarło do mnie, że nazywanie Maryi Gwiazdą Nowej Ewangelizacji nie jest frazesem. Maryja dosłownie ewangelizuje i towarzyszy w drodze do Chrystusa. To niezwykłe. Nie spodziewałam się. 

Po chrzcie poprosiłam ją o napisanie świadectwa, które mogłabym opublikować dla pożytku naszych polskich katechumenów i bardzo szybko dostałam odpowiedź. Z różnych powodów aż do teraz przeleżała "w szufladzie". Najwyższy czas, żebyście i Wy ją poznali. 

_______________________

Dear Sister Monika,

Good day to you.

I attached my writing for the blog. Feel free to edit and translate it. Hopefully it can be of use to you.

God bless you!

Regards,

Maria A.

_______________________

"Bycie katechumenem jest łaską. Niektórzy ludzie dostają łaskę wiary od kołyski, od urodzenia, a inni otrzymują tę łaskę przez przejście katechumenatu na pewnym etapie swojego życia. Jak powiedział św. Augustyn z Hippony: „Zakochanie się w Bogu to największy romans;  szukanie Go to największa przygoda; znalezienie Go to największe, co człowiek może osiągnąć”, dlatego warto podjąć podróż, jaką jest katechumenat. 

Urodziłam się w rozwijającym się kraju w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie większość ludzi nie jest chrześcijanami. Ja również nie byłam wychowywana jako chrześcijanka. Chodziłam nawet do niechrześcijańskiej szkoły religijnej. 

Po raz pierwszy spotkałam Jedynego Prawdziwego Boga na różańcu wiszącym na ścianie u mojego byłego chłopaka, kiedy miałam 19 lat. On był katolikiem i pewnego razu zaprowadził mnie na modlitwę do kaplicy maryjnej w kościele niedaleko naszego kampusu. To było tylko krótkie spojrzenie i kto by pomyślał, że później zmieni to całe moje życie.  

Trzy lata później przeprowadziłam się do innego miasta, aby kontynuować naukę. Z chłopakiem zerwałam kilka lat wcześniej i nie utrzymywałam z nim kontaktu. Pewnej nocy byłam gotowa odebrać sobie życie z powodu depresji, na którą cierpiałam od czasu przeprowadzki do miasta. Tak naprawdę nie wiem, co się stało, ale to obraz Matki Bożej i tamten różaniec zawieszony na ścianie mnie powstrzymał.

Spontanicznie kupiłam różaniec przez Internet.  Nie wiedziałam nic o odmawianiu różańca, więc tego też musiałam poszukać w Google i na Youtube. Z pomocą technologii odmówiłam cały różaniec, na początku nie wiedząc nic o osobie Jezusa. Skończyło się jednak na przeczytaniu Jego historii w Biblii. W końcu tajemnice różańca to Jego historia.

Działałam tak na ślepo przez kilka miesięcy. Był październik 2016, kiedy moja klientka zadała mi zmieniające życie pytanie: „W jaką wiarę wierzysz?”. Nie minęło jedno uderzenie serca, gdy odpowiedziałam: „Jestem katoliczką”. Po zakończeniu naszej sesji byłam naprawdę zszokowana własną odpowiedzią. Co ja właśnie jej powiedziałam? Co ja sobie myślałam? Do tej pory nadal nie wiem, dlaczego tak na to odpowiedziałam. Gdy teraz o tym myślę, wydaje mi się to trochę zabawne.

Następnego dnia postanowiłam pójść do kościoła, żeby zapytać o kurs katolicki czy coś takiego. Kazano mi przyjść ponownie wieczorem, ponieważ zajęcia dla katechumenów zaczynały się właśnie tego dnia o 19:00. W kościele zobaczyłam kaplicę maryjną i zapytałam koleżankę, która dotrzymywała mi towarzystwa, czy mogłabym tam coś zrobić.  Powiedziała, że ​​mogę pomodlić się i zapalić świeczkę. No więc zrobiłam to. Nie wiedziałam właściwie, o co się modlić. Ale tego dnia podjęłam decyzję, że naprawdę zostanę katechumenką. Tego dnia było święto Matki Bożej Różańcowej.

Życie jako katechumenki nie zawsze było proste.  Najtrudniej było powiedzieć rodzinie o moim nawróceniu. To było dzień przed moimi urodzinami i około 2 tygodnie przed terminem chrztu w 2018 roku. To było takie bolesne i ostatecznie musiałam poczekać aż do 2020 roku, zanim zostałam ochrzczona. Ale w końcu wszystko było – i nadal jest – łaską.

W okresie katechumenatu nauczyłam się polegać wyłącznie na Jego łasce. Kiedy inne osoby z mojej grupy przyjmowały chrzest, przyjmowały inne sakramenty, ja musiałam czekać. Zawsze musiałam przyjmować komunię duchową na każdej mszy, w której uczestniczyłem. Nie mogłam przystąpić do sakramentu pojednania, gdy widziałam, że zgrzeszyłam. Nauczyłam się powierzać Jemu całą moją istotę. Nawet jeśli nie chciał, abym Go przyjęła na ziemi, wierzyłam, że będę z Nim po tym życiu. Nauczyłam się wierzyć, że żadna siła na ziemi nie może odebrać mi Jego miłości. Ani śmierć, ani życie, ani nawet mój stan jako katechumenki. Byłam tak samo kochana jak inne Jego dzieci i całym sercem w to wierzyłam.

W okresie katechumenatu polubiłam dusze czyśćcowe. Czytałam gdzieś, że najbardziej bolesnym oczyszczeniem w czyśćcu jest to, że tak bardzo tęsknią za Bogiem, ale nie mogą z Nim być. Lubię myśleć, że dla mnie też tak było.  Życie konwertyty w moim kraju jest naprawdę samotne, więc nawet do tej pory Bóg jest moim najbliższym przyjacielem. Wiem, że tęsknota za Nim tak bardzo (i bez ulgi) boli, więc przyzwyczaiłam się odmawiać za nich różaniec.  Z pewnością mam nadzieję, że inni katechumeni również będą mogli współczuć tym duszom.

Po latach przyjęcie sakramentu chrztu jest łaską, której już nie oczekiwałam w życiu. To właśnie w święto Naszej Pani z Guadalupe postanowił wezwać mnie do domu i umocnił sakramentem bierzmowania. Minęło 2 lata i 9 miesięcy, odkąd poczułam, że cała nadzieja została utracona, do dnia, gdy w końcu mogłam Go przyjąć.

Życie „prawdziwej” katoliczki też nie jest łatwe.  Wciąż uczę się zasad. Ale tak wiele się nauczyłam w okresie katechumenatu. Tak więc wszystko było łaską - i nadal jest!"

W bazylice Zaśnięcia Matki Bożej w Jerozolimie 




Komentarze

  1. Witaj ! Bardzo dziękuję za Twoje piękne świadectwo wiary. Niech Bóg Ci błogosławi !

    OdpowiedzUsuń
  2. Amen.
    Ja wiem, że Maryja zawsze prowadzi do Jezusa. Ale dobrze przeczytać świadectwo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz