Zrobiłam to zdjęcie w czasie, gdy dostałam kilka wiadomości, jedną po drugiej, a każda - jak cios z liścia w twarz. Usiadłam rutynowo w swoim kąciku. I wtedy zobaczyłam ten feretron. Oczywiście, że był tam zawsze: siedem (tylko siedem?) boleści Matki Bożej.
Nie macie pojęcia, jak dobrze, jak słodko było znaleźć się nagle blisko tego serca.
A zresztą, może macie pojęcie.
.
Nie macie pojęcia, jak dobrze, jak słodko było znaleźć się nagle blisko tego serca.
A zresztą, może macie pojęcie.
.
.
.
Matko, która nas znasz, z dziećmi swymi bądź.
Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Górze Kalwarii. |
Wytrwania życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wprawdzie to, o czym wspominam, wydarzyło się jakiś czas temu, ale fakt, że nic nie przypomina się bez powodu. Pozdrawiam :)
UsuńA ja ks. Twardowskiego zacytuję:
Usuń"Szukałem Twych ran na rękach
szukałem Twych ran na nogach
Twoje najświętsze ciało
świątynio uboga
nogi Twe biegną do nieba
modlą się w niebie ręce
trzyma się tylko ziemi
serce jak zawsze serce"