W katedrze łódzkiej znajduje się seria witraży przedstawiających znane z Ewangelii spotkania Jezusa z różnymi osobami. To jedna z pierwszych rzeczy, które tu obfotografowałam. Postanowiłam, że opowiem, jak je czytam. Chcecie?
Panie przodem, zatem zaczynam od Samarytanki. Spotkanie Jezusa z kobietą z Samarii jest opisane w Ewangelii św. Jana: J 4, 1-42.
Witraż w całości wygląda tak: z lewej strony Samarytanka, z prawej Jezus, pomiędzy nimi studnia. Solidna, ocembrowana. Za nią drzewa. W górnym okienku szeroki kielich z dwoma gołębiami na brzegu. Na dole wyznanie wiary Samarytan, którzy za pośrednictwem tej kobiety również spotkali Jezusa: "Jesteśmy przekonani, że On jest Zbawicielem świata" (J 4, 42). Jest to ostatnie zdanie i pointa tej opowieści.
Ale zanim dojdziemy do pointy, zobaczmy, co tu się dzieje.
Ona stoi, On siedzi. To naturalnie wynika z narracji, ale ten układ sprawia także, że ona patrzy na Niego z góry. Słychać to też w Janowym opisie. Jezus zaczyna przecież od prośby: "Daj mi pić". To On sam tak zaaranżował tę sytuację, że kobieta poczuła się uprzywilejowana. Może sobie bezpiecznie pozwolić na uszczypliwość: "Jakżeż ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym ci dała się napić?" Nieważne, jakim tonem, ważne, że rozmowa się zaczęła i stopniowo będzie można przejść do naprawdę istotnych kwestii.
KIM ON JEST?
"O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: "Daj mi się napić" - prosiłabyś Go
wówczas, a dałby ci wody żywej". Ona widziała tylko zmęczonego mężczyznę. Ale autor obrazu nie ogranicza się do zilustrowania historycznego wydarzenia, lecz przybliża jego teologiczną treść. Co zatem my widzimy?
Jezus siedzi, a ta pozycja według św. Augustyna może mieć dwa znaczenia. Zwykle oznacza wysoką godność króla czy sędziego. Można tu zauważyć analogię do przedstawień Pantokratora. Ale siedzenie może też być oznaką słabości, jak w tej opowieści. Jezus siedzi, bo jest zmęczony. Z pokorą uznaje swoją słabość. Oba sensy przenikają się w tym obrazie.
Ubrany jest w białą tunikę i przepasany złotym pasem, jak Syn Człowieczy z Apokalipsy (Ap 1, 13). Rozpoznajemy w Nim postać niebiańską, nie zwykłego człowieka. Stroju dopełnia purpurowy płaszcz, odpowiedni dla króla, ponieważ dana Mu została wszelka władza na niebie i na ziemi (Mt 28, 18). Jak wyjaśnia prorok Izajasz, ta władza jest skutkiem złożenia ofiary z życia (Iz 53, 12), dlatego może słusznie wygląd Jezusa w pewnym stopniu nawiązuje do wyszydzenia przez rzymskich żołnierzy, gdy ubrali Go w płaszcz purpurowy i do ręki dali trzcinę udającą berło.
Ale teraz laska w Jego ręku nie jest trzciną ani nawet zwykłym berłem. To żelazna, a więc niezwykle trwała, rózga, atrybut władzy Mesjasza Bożego (Ps 2, 7-9). To laska pasterska Judy i berło Dawida (Rdz 49, 10), bo Jezus, jako potomek ich rodu, jest spadkobiercą wszystkich danych im obietnic. Jest to również laska Mojżesza, którą wydobył ze skały przeobfity strumień wody (Lb 20, 1-11) i którą rozdzielił morze (Wj 14, 16). Jezus jest bowiem również Nowym Mojżeszem, który przeprowadza swój lud z niewoli grzechu do wolności synów Bożych. To właśnie oferuje kobiecie z Samarii.
KIM JEST ONA?
Piękna kobieta ubrana, według mnie, również imponująco. Wśród biżuterii uwagę przykuwa skromna obrączka na lewej ręce. Nie jest ani panną, ani mężatką. Jest wolna i nie wolna. Dla starożytnych chrześcijan stała się jedną z figur Kościoła. Kościoła jeszcze nie odkupionego.
Znajduje się o jeden etap wcześniej niż Oblubienica z Pieśni nad pieśniami, o której śpiewa się, że "wyłania się z pustyni wsparta na swoim Oblubieńcu". Która wie już o sobie, że jest piękna dzięki łasce Oblubieńca, dzięki obmyciu w Jego źródle, choć sama z siebie potrafi być bardzo ciemna i brzydka od grzechu (Pnp 1, 5-6).
Samarytanka nie zna jeszcze prawdziwego Oblubieńca, choć poznała już niejednego mężczyznę. Dopiero, gdy z Nim się spotka, zrozumie, jak niewiele do tej pory wiedziała o Miłości. Gdy odkryje przed Nim serce, dozna przedziwnego pocieszenia i uwolnienia.
CO JEST MIĘDZY NIMI?
To nie przypadek, że centralne miejsce na obrazie zajmuje studnia, a przy studni różnego rodzaju drzewa przywodzące na myśl obfitość, może nawet rajską. Gdzie studnia, tam woda, a więc życie. A więc ocalenie.
Parę historii miłosnych w Biblii zaczyna się przy studni. Przede wszystkim, może najbardziej romantyczna, miłość Racheli i Jakuba: on w przypływie nadludzkiej siły odsuwa wielki kamień, by ona miała dostęp do źródła. Mojżesz odgania od studni gromadę pasterzy, by jego przyszła żona i jej siostry mogły w spokoju skorzystać z wody. Sługa Abrahama prosi Rebekę: "Daj mi pić" i rozpoznaje w niej odpowiednią żonę dla Izaaka.
To wszystko dzieje się też tutaj. Syn Boży jest spragniony, ale nie tyle wody, co wiary i miłości. Jest Oblubieńcem, który pragnie odzyskać swoją Oblubienicę. W tym celu walczy z nękającym ją Złem. W tym celu nadludzką mocą pokonuje śmierć i odsuwa kamień grobowy. Posyłając swego Ducha otwiera dla niej źródło życia. Ujawnia jej swoje pragnienie i pokornie czeka na odpowiedź, jakakolwiek by miała być.
Na obrazie nie ma innych ludzi. Ani uczniów, towarzyszy Jezusa, ani innych Samarytan, rodaków kobiety - choć jedni i drudzy występują w tej historii. Wiemy, że dzięki świadectwu tej kobiety Samarytanie zdecydowali się zbliżyć do Jezusa, wysłuchać Go i przyjąć u siebie. Ostatecznie zaś uwierzyli w Niego. Są jedynymi ludźmi w Ewangelii, którzy wprost nazywają Jezusa Zbawicielem. Wielki tytuł, a użycie go oznacza, że ich doświadczenie spotkania z Panem było potężne.
Ale nie nastąpiłoby, gdyby nie uprzednie jej osobiste spotkanie z Nim. On otworzył w niej źródło tryskające ku życiu wiecznemu (J 4, 14). Przebywanie z Jezusem sam na sam odnawia i oczyszcza strumień Boży w duszy. Mówcie, co chcecie; uważam, że miłość polega też i na patrzeniu sobie w oczy.
Dwa gołębie (lub gołębice, jak mówią niektórzy) na skraju kielicha dopełniają obrazu. To symbol, o którym już kiedyś wspominałam TU. W kontekście tej historii oznacza dusze chrześcijańskie czerpiące życie z sakramentów. Możemy rozpoznać tu albo kielich eucharystyczny, albo chrzcielnicę. Jedno i drugie odsyła do Kielicha Chrystusowego, a więc do Jego Ofiary, z której wypływa woda życia. Dzięki sakramentom możemy prawdziwym życiem poić swojego ducha.
A TO CO?
Dzbanek umieszczony na dole u stóp Samarytanki jest dla mnie tajemniczy. Kojarzy mi się z bukłakiem na nowe wino, mimo że to inna opowieść.
Macie pomysł, o co może chodzić?
Panie przodem, zatem zaczynam od Samarytanki. Spotkanie Jezusa z kobietą z Samarii jest opisane w Ewangelii św. Jana: J 4, 1-42.
Witraż w całości wygląda tak: z lewej strony Samarytanka, z prawej Jezus, pomiędzy nimi studnia. Solidna, ocembrowana. Za nią drzewa. W górnym okienku szeroki kielich z dwoma gołębiami na brzegu. Na dole wyznanie wiary Samarytan, którzy za pośrednictwem tej kobiety również spotkali Jezusa: "Jesteśmy przekonani, że On jest Zbawicielem świata" (J 4, 42). Jest to ostatnie zdanie i pointa tej opowieści.
Ale zanim dojdziemy do pointy, zobaczmy, co tu się dzieje.
Ona stoi, On siedzi. To naturalnie wynika z narracji, ale ten układ sprawia także, że ona patrzy na Niego z góry. Słychać to też w Janowym opisie. Jezus zaczyna przecież od prośby: "Daj mi pić". To On sam tak zaaranżował tę sytuację, że kobieta poczuła się uprzywilejowana. Może sobie bezpiecznie pozwolić na uszczypliwość: "Jakżeż ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym ci dała się napić?" Nieważne, jakim tonem, ważne, że rozmowa się zaczęła i stopniowo będzie można przejść do naprawdę istotnych kwestii.
KIM ON JEST?
"O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: "Daj mi się napić" - prosiłabyś Go
wówczas, a dałby ci wody żywej". Ona widziała tylko zmęczonego mężczyznę. Ale autor obrazu nie ogranicza się do zilustrowania historycznego wydarzenia, lecz przybliża jego teologiczną treść. Co zatem my widzimy?
Jezus siedzi, a ta pozycja według św. Augustyna może mieć dwa znaczenia. Zwykle oznacza wysoką godność króla czy sędziego. Można tu zauważyć analogię do przedstawień Pantokratora. Ale siedzenie może też być oznaką słabości, jak w tej opowieści. Jezus siedzi, bo jest zmęczony. Z pokorą uznaje swoją słabość. Oba sensy przenikają się w tym obrazie.
Ubrany jest w białą tunikę i przepasany złotym pasem, jak Syn Człowieczy z Apokalipsy (Ap 1, 13). Rozpoznajemy w Nim postać niebiańską, nie zwykłego człowieka. Stroju dopełnia purpurowy płaszcz, odpowiedni dla króla, ponieważ dana Mu została wszelka władza na niebie i na ziemi (Mt 28, 18). Jak wyjaśnia prorok Izajasz, ta władza jest skutkiem złożenia ofiary z życia (Iz 53, 12), dlatego może słusznie wygląd Jezusa w pewnym stopniu nawiązuje do wyszydzenia przez rzymskich żołnierzy, gdy ubrali Go w płaszcz purpurowy i do ręki dali trzcinę udającą berło.
Ale teraz laska w Jego ręku nie jest trzciną ani nawet zwykłym berłem. To żelazna, a więc niezwykle trwała, rózga, atrybut władzy Mesjasza Bożego (Ps 2, 7-9). To laska pasterska Judy i berło Dawida (Rdz 49, 10), bo Jezus, jako potomek ich rodu, jest spadkobiercą wszystkich danych im obietnic. Jest to również laska Mojżesza, którą wydobył ze skały przeobfity strumień wody (Lb 20, 1-11) i którą rozdzielił morze (Wj 14, 16). Jezus jest bowiem również Nowym Mojżeszem, który przeprowadza swój lud z niewoli grzechu do wolności synów Bożych. To właśnie oferuje kobiecie z Samarii.
KIM JEST ONA?
Piękna kobieta ubrana, według mnie, również imponująco. Wśród biżuterii uwagę przykuwa skromna obrączka na lewej ręce. Nie jest ani panną, ani mężatką. Jest wolna i nie wolna. Dla starożytnych chrześcijan stała się jedną z figur Kościoła. Kościoła jeszcze nie odkupionego.
Znajduje się o jeden etap wcześniej niż Oblubienica z Pieśni nad pieśniami, o której śpiewa się, że "wyłania się z pustyni wsparta na swoim Oblubieńcu". Która wie już o sobie, że jest piękna dzięki łasce Oblubieńca, dzięki obmyciu w Jego źródle, choć sama z siebie potrafi być bardzo ciemna i brzydka od grzechu (Pnp 1, 5-6).
Samarytanka nie zna jeszcze prawdziwego Oblubieńca, choć poznała już niejednego mężczyznę. Dopiero, gdy z Nim się spotka, zrozumie, jak niewiele do tej pory wiedziała o Miłości. Gdy odkryje przed Nim serce, dozna przedziwnego pocieszenia i uwolnienia.
CO JEST MIĘDZY NIMI?
To nie przypadek, że centralne miejsce na obrazie zajmuje studnia, a przy studni różnego rodzaju drzewa przywodzące na myśl obfitość, może nawet rajską. Gdzie studnia, tam woda, a więc życie. A więc ocalenie.
Parę historii miłosnych w Biblii zaczyna się przy studni. Przede wszystkim, może najbardziej romantyczna, miłość Racheli i Jakuba: on w przypływie nadludzkiej siły odsuwa wielki kamień, by ona miała dostęp do źródła. Mojżesz odgania od studni gromadę pasterzy, by jego przyszła żona i jej siostry mogły w spokoju skorzystać z wody. Sługa Abrahama prosi Rebekę: "Daj mi pić" i rozpoznaje w niej odpowiednią żonę dla Izaaka.
To wszystko dzieje się też tutaj. Syn Boży jest spragniony, ale nie tyle wody, co wiary i miłości. Jest Oblubieńcem, który pragnie odzyskać swoją Oblubienicę. W tym celu walczy z nękającym ją Złem. W tym celu nadludzką mocą pokonuje śmierć i odsuwa kamień grobowy. Posyłając swego Ducha otwiera dla niej źródło życia. Ujawnia jej swoje pragnienie i pokornie czeka na odpowiedź, jakakolwiek by miała być.
Na obrazie nie ma innych ludzi. Ani uczniów, towarzyszy Jezusa, ani innych Samarytan, rodaków kobiety - choć jedni i drudzy występują w tej historii. Wiemy, że dzięki świadectwu tej kobiety Samarytanie zdecydowali się zbliżyć do Jezusa, wysłuchać Go i przyjąć u siebie. Ostatecznie zaś uwierzyli w Niego. Są jedynymi ludźmi w Ewangelii, którzy wprost nazywają Jezusa Zbawicielem. Wielki tytuł, a użycie go oznacza, że ich doświadczenie spotkania z Panem było potężne.
Ale nie nastąpiłoby, gdyby nie uprzednie jej osobiste spotkanie z Nim. On otworzył w niej źródło tryskające ku życiu wiecznemu (J 4, 14). Przebywanie z Jezusem sam na sam odnawia i oczyszcza strumień Boży w duszy. Mówcie, co chcecie; uważam, że miłość polega też i na patrzeniu sobie w oczy.
Dwa gołębie (lub gołębice, jak mówią niektórzy) na skraju kielicha dopełniają obrazu. To symbol, o którym już kiedyś wspominałam TU. W kontekście tej historii oznacza dusze chrześcijańskie czerpiące życie z sakramentów. Możemy rozpoznać tu albo kielich eucharystyczny, albo chrzcielnicę. Jedno i drugie odsyła do Kielicha Chrystusowego, a więc do Jego Ofiary, z której wypływa woda życia. Dzięki sakramentom możemy prawdziwym życiem poić swojego ducha.
A TO CO?
Dzbanek umieszczony na dole u stóp Samarytanki jest dla mnie tajemniczy. Kojarzy mi się z bukłakiem na nowe wino, mimo że to inna opowieść.
Macie pomysł, o co może chodzić?
A TO CO?
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to będzie w temacie, ale właśnie przypomniała mi się pewna scena z filmu o Marii z Nazaretu*: Oto widzimy zapatrzoną w dal Miriam, która pyta jakby samą siebie: "Dlaczego Bóg mnie wybrał? Przecież jestem nikim... (i po chwili dodaje) Przeczucie chwały tego dziecka, jest większe niż mój strach".
*Film poleciła mi znana w środowisku, niejaka Anka od Baranka :)
Słyszałam to zdanie... Czy dobrze kojarzę, że chodzi o ten film: https://youtu.be/drRQ4q9cNaE ? Nawiasem mówiąc bardzo ciekawy, choć co do przesłania - dyskusyjny.
UsuńChyba nie ten, ale dzięki za zwiastun :) a może pomoże s. Anna?
UsuńChyba o ten chodzi, tu I cześć, a są cztery: https://gloria.tv/video/edpbYsPojPzz3nzAmTDFei916
UsuńBoję się, że jednak nie ten :)
Usuńhttps://www.cda.pl/video/473143fa (38:44 min. )
Usuń"Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta". Nowy dzban symbolizuje Samarytankę która pełni wolę Bożą, czyli świadczącą, tak że "Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć (...)". Widzi mi się, ze Pan wybrał sobie tę kobietę jako narzędzie do niesienia Dobrej Nowiny, tak by i inni już nie pragnęli.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to objaśnienie.
Usuń
OdpowiedzUsuń„Chodzi o to, by religię zamieniać w miłość"
https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,35127,pielgrzymka-30-nabozenstw-drobiazgowe-wypelnianie-prawa-jak-to-ci-sie-uda-osiagniesz-zbawienie.html?utm_source=deon&utm_medium=link_artykul
„Jak to dobrze, że nad pisaniem Ewangelii czuwał sam Bóg!"
OdpowiedzUsuńhttps://dominikanie.pl/2014/07/spotkanie-ktore-nasyca-audio/
„Prawdziwie zmartwychwstał [Alleluja]"
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=R-Wqgf9_BiM
Ten dzban albo bukłak, może symbolizować nasze wnętrze, pewną potencjalność, pustkę, kruche naczynie wolności, którym jesteśmy, bo jak skądinąd nam wiadomo, Bóg jest miłością!
OdpowiedzUsuńA więc i pewną zagadkę, jaką jesteśmy :)
Usuń