Ratujemy świat

42 postoje : 12' SYNAJ

Już od ponad roku nasza wycieczka przez pustynię śladem synów Izraela utknęła w martwym punkcie.

Miejski Ogród Zoologiczny w Łodzi, Surykatka szara
Surykatka w łódzkim zoo podczas porannej medytacji 


Za nami tak naprawdę niecałe siedem tygodni wędrówki, lecz jakże bogatych w doświadczenia. Przypomnijmy to sobie.

Od Paschy i szybkiej decyzji o wyruszeniu w drogę (zobacz: Kierunek Ramzes), przez porzucenie kwasów i wszystkiego, co byłoby zbędnym balastem (Nomada), wyszlachetnienie w męstwie i zaufaniu (Etam i Szlachetniejemy) dotarł Izrael do Morza Czerwonego i przebył je z Bożą pomocą (Morze Suf i Zanurzeni). Życie jednak okazuje się nie być pasmem sukcesów i po upojeniu triumfem pojawia się gorycz (Gorzko), a potem znowu pocieszenie i ukojenie (Oaza i Pod palmą). Następnie przychodzi ludowi ponownie zmierzyć się z obawą i wspomnieniem dawnych niebezpieczeństw (Czerwone) oraz z nowymi niepokojami (Nie szemrzmyż!), by ponownie doświadczyć Bożej bliskości (Po co puka?) i móc jeść codziennie pokarm tak niezwykły, że nie wiadomo jak można nazwać go inaczej niż manna, man-hu, czyli co-to-jest (Manna powszednia) oraz podtrzymywać się przy życiu dzięki wodzie płynącej ze skały (Ta skała). Stoczyć bitwę, zorganizować społeczność i wreszcie poświętować chwaląc Pana za to wszystko, czego dokonał (Jak być liderem). 

Następnym etapem będzie zawarcie przymierza (Wj 19nn)

.
.
.

Ciężko mi pisać o zawarciu przymierza na Synaju, bo to bardzo, bardzo trudny moment. Chwila ogromnej wagi. Posłuchajcie, co mówi pewna żydowska tradycja:

Bóg powiedział wszystkim rzeczom stworzonym w pierwszych sześciu dniach: "Jeśli Izrael przyjmie Torę i będzie jej przestrzegał, wy będziecie istnieć, w przeciwnym razie wszystko powróci do początkowego chaosu".

Rozumiecie to napięcie:

Cały świat czekał więc w niepokoju na dzień Objawienia na Synaju, kiedy to Izrael otrzymał i przyjął Torę, wypełniając warunek postawiony przez Pana w chwili stworzenia świata.
(Daniel Lifschitz, "Mężczyzna i kobieta - obraz Boga. Szabat")



Zatem po tych kilku ekstremalnych tygodniach, gdy Bóg i gromada nomadów pod wodzą Mojżesza poznali się już jako tako, Bóg przedstawił Mojżeszowi pewne fundamentalne zasady ujęte w Dziesięć Słów, Dekalog, i spytał, czy Izrael zgadza się być Jego ludem, czy chce uznać Go za swojego Boga. 

Odpowiedzieli: Wszystko, co Pan nakazał, uczynimy!

A całe stworzenie odetchnęło. Uff!
.
.
.

To, jakie podejmujemy decyzje, jest ważne. Licząc się z Nim, czy wręcz Jemu na przekór. 
.
.
.

Ostatnio zdarza się, że kiedy ktoś pyta: - Co robicie? - odpowiadam wyżymając mopa: - Ratujemy świat przed zagładą. 
.
.
.

Historia tu się nie kończy, lecz z mojej strony to na razie tyle. 

Udanej majówki!






Komentarze

  1. ale w zasadzie to po co ratujecie ten świat przed tą zagładą? :zdumienie:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga erunandelincë, dość trudno jest tłumaczyć coś, co jest zarazem żartem i skrótem myślowym. Zastanawiam się też, z czego wynika Twoje pytanie: czy sądzisz, że nie warto świata ratować, czy, że nie trzeba?

      Przypomnę może, że słowo "świat" ma wiele znaczeń: 1. kula ziemska; 2. dalekie strony; 3. ludzie połączeni wspólnotą zajęć; 4. przestrzeń, w której ktoś żyje; 5. zamieszkana planeta, część globu (Słownik języka polskiego)

      Za moją wypowiedzią kryje się przekonanie, że sprzeciwiając się woli Bożej, odrzucając Boże natchnienia, przyczyniamy się do zwiększenia chaosu, niepokoju i zła w świecie (w różnych jego wymiarach). I przeciwnie: pozwalając Mu działać w nas i przez nas wprowadzamy w świat dobro, piękno, prawdę, miłość. I w ten sposób go ratujemy. Po co? Żeby być bliżej nieba.

      Usuń
  2. acha.
    Bo myślałam, że naturalnym losem świata jest zagłada związana z Paruzją. I dla mnie w sumie im wcześniej tym lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, absolutnie nie stawiam sobie za cel oddalenia paruzji. Też czekam. :)

      Usuń

Prześlij komentarz